czwartek, 3 września 2015

"Agnieszki. Pejzaże z Agnieszką Osiecką" Zofia Turowska

Lubię czytać to, co napisała Osiecka. Lubię też czytać to, co inni napisali do niej. I o niej. "Pejzaże..." to nie jest typowa biografia. Jest to książka z duszą, o kimś niesamowitym, smutnym i samotnym, kto podejmował lepsze lub gorsze decyzje, żył lepiej lub gorzej, a i tak był uwielbiany niemal przez wszystkich. Zawiera liczne wspomnienia jej przyjaciół, a także fragmenty pamiętników, opowiadań, wierszy Agnieszki... Niesamowicie przyjemna w odbiorze pozycja. Dla każdego, kto chce bliżej poznać Osiecką i poszczególne etapy jej życia.

Plusy? Świetnie skonstruowana tematycznie. Krok po kroku poznajemy rodzinę Agnieszki, jej młodość, pierwsze miłości i zawodowe fascynacje. Z kart biografii możemy wywnioskować, co ukształtowało jej charakter, a także zrozumieć, czemu wybrała taką przyszłość dla siebie. Jej studia, udzielanie się w STSie, związek z Markiem Hłasko, to bardzo przyjemne dla czytelnika opowieści, które pozwalają spojrzeć w troszkę inny sposób na naszą poetessę. Równie interesujące są jej pierwsze sukcesy zawodowe, czy historie współpracy z poszczególnymi muzykami. Troszkę zabrakło mi w tej książce Jeremiego Przybory. Relacja z nim zawsze wzbudza przyjemne mrowienie w okolicy mojego serca.

Intryguje ton, w jakim wypowiada się o matce Agata Passent. Przedstawia ona kilka przemiłych wspomnień, a jednocześnie podkreśla, że ich relacje były nie takie, jak powinny być. Za dużo żalu i niezrozumienia, za mało obecności i czułości, które są tak ważne na linii rodzic - dziecko. Zastanawiające są też opowieści bliskich przyjaciół. Podkreślają oni, że Agnieszka dyktowała warunki relacji, przyjaźń była wtedy, kiedy to ona miała na nią ochotę, kiedy nie miała - szukała nowych miejsc, nowych ludzi, nowych wrażeń. Osiecka jawi się jako niezwykle niestabilna osobowość, z trudnym charakterem, z ludzkimi słabości i wewnętrznym rozdarciem. Od dawna mam wrażenie, że to wady i niedoskonałości przyciągały do niej ludzi. To nie zalety sprawiały, że wydawała się interesująca, że chciało się ją bliżej poznać i stać się częścią jej świata. Rozpłakałam się na końcówce. A całość musiałam przemyśleć - i to dłuższą chwilę.

Polecam z całego serca każdemu, kto zna i lubi, a także każdemu, kto nie zna, albo nie lubi, ale chciałby poznać i spróbować zrozumieć, czemu życie Osieckiej było takie, a nie inne.

"A ja jestem, proszę pana, na zakręcie
Choć gdybym chciała, bym się urządziła
Już widzę pieska, bieska, stół
Wystarczy, żebym była miła

Pan był także, proszę pana, na zakręcie
Dziś pan dostrzega, proszę pana, te realia
I pan haruje, proszę pana, jak ten wół
A moje życie się kolebie niczym balia"



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz