środa, 1 lipca 2015

"Księga imion" Jill Gregory, Karen Tintori

Z okładki dowiedziałam się, że ta książka, to kabalistyczny thriller, który wciąga jak najlepszy film akcji. Postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie jest tak dobrze, jak zapewnia Andrzej Chyra.

Początek był trudny. Mogę śmiało powiedzieć, że bardzo trudny. Przede wszystkim nadmiar bohaterów, urywane wątki i przeciętny styl pisania sprawiły, że męczyłam kartka po kartce i było mi z tym źle. Miałam ochotę odłożyć na półkę. Dopiero w połowie zorientowałam się, że czyta się coraz lepiej, całość wciąga i nie mogę doczekać się zakończenia.

W każdym pokoleniu żyje 36 sprawiedliwych, od których zależą losy świata. Są to zwyczajni, niepozorni mieszkańcy różnych kontynentów, którzy nie zdają sobie sprawy z tego kim są i w jakim stopniu zagrażają im gnozyci -  sekta, która chce zniszczyć świat poprzez wyeliminowanie wybrańców zwanych lamed wownikami. Wszystkie nazwiska sprawiedliwych zapisane zostały przez biblijnego Adama w księdze imion. Gnozyci rozszyfrowali, kto należy do tego zacnego grona i zabijają po kolei, w końcu zostają tylko 3 osoby. Czy uda się ich ocalić?

W książce poznajemy doktora Davida Sheperda, który w dzieciństwie przeżył poważny wypadek. Od tamtej pory cierpi na powracający ból głowy, któremu towarzyszy objawienie jakiegoś nazwiska. Ma spis takich nazwisk, ale nigdy nie zastanawiał się, dlaczego musi je notować i kim są ci ludzie. Nagle okazuje się, że to wszystko ma znaczenie, że może uratować świat, a przede wszystkim ocalić jedno z najważniejszych dla niego istnień - pasierbicę Stacy, która jest jednym z lamed wowników. Akcja książki rozpędza się, z każdą stroną robi się ciekawiej, ale w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że autorki zanadto poniosła wyobraźnia. Tematyka niby interesująca, łącząca magię z jednym z wierzeń żydowskich, ale chwilami przypomina kiepskie kino w akcji, w którym dzieje się za dużo i za szybko. Na uwagę zasługuje dobrze napisana postać kobieca - Jael, która pomaga Davidowi i doprowadza go do tych, którzy wiedzą jak pomóc. Tylko czy w obliczu zbliżającego się końca świata można komuś zaufać i mieć pewność, kto jest wrogiem, a kto jest przyjacielem?

Na pewno nie jest to ani książka zachwycająca, ani taka, która na długo zapada w pamięć. Przeczytać można, jeśli ktoś wytrwały, to zapewne dobrnie do końca, ale są pozycje bardziej wartościowe, ciekawsze, lepiej napisane stylistycznie. Chociaż w przypadku tego, co mi nie leżało w tekście nie wiem, czy to wina treści i tego, jak napisały tę powieść autorki, czy wina tłumacza. W każdym razie coś nie gra, przez co czyta się dłużej i oporniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz