piątek, 16 września 2016

"Igrając z ogniem" Tess Gerritsen

Do książek Tess Gerritsen wracam chętnie, a tym chętniej sięgam po nowe pozycje. "Igrając z ogniem" leżała na półce od dawna, na spotkaniu autorskim doczekała się autografu, a dopiero teraz doczekała się przeczytania. Jak zwykle bawiłam się cudownie, jak zwykle skończyłam zachwycona. I chociaż tym razem autorka darowała nam krwawe obrazki i napięcie, które rządzi jej thrillerami medycznymi, to mimo wszystko uważam, że to jedna z najlepszych jej książek.

Mamy dwóch głównych bohaterów - Julię i Lorenzo. Julia to postać współczesna - jest skrzypaczką, ma męża i córkę. Wydaje się być szczęśliwą osobą - przynajmniej dopóki nie przywozi z Włoch nut zakupionych w antykwariacie. Kiedy próbuje zagrać zapisany utwór, jej trzyletnia córeczka zaczyna się dziwnie, bardzo agresywnie zachowywać. Julia jest przerażona, szuka pomocy, ale wszyscy obracają się przeciwko niej i próbują jej wmówić, że to nie z dzieckiem jest coś nie tak, tylko z nią.
Drugim bohaterem jest Lorenzo - utalentowany, młody chłopak, dla którego skrzypce i muzyka są najważniejsze. Chce wziąć udział w konkursie, dziadek namawia go na duet z Laurą - córką jego najlepszego przyjaciela. Lorenzo początkowo stawia opór, ale potem ulega i zaczyna chodzić na próby do zaprzyjaźnionej rodziny. Młodzi poznają się, zakochują się w sobie, jednak wszystko komplikuje żydowskie pochodzenie Lorenzo i panująca II wojna światowa.

Julia próbuje dowiedzieć się, kto skomponował utwór, który przywiozła z wycieczki i dlaczego odegrał on tak dużą rolę w życiu jej rodziny, Lorenzo próbuje przetrwać i ocalić swoją rodzinę przed obozem pracy. Dwie silne osobowości, dwie trudne historie, które przeplatają się ze sobą żeby dotrzeć do zaskakującego finału. 

Autorka dobrze przygotowała się do napisania tej książki. Tematyka, jak to zwykle bywa przy książkach dotyczących wojny, obozów koncentracyjnych i żydowskiej zagłady, jest trudna, dlatego duży zachwyt wzbudził we mnie sposób, w jaki pokazała to wszystko Tess. Oddała hołd przede wszystkim tym, którzy pomagali żydowskim sąsiadom, a także pokazała, jak wyglądał proces stracenia. Całość dość gruntownie oparła na prawdziwych wydarzeniach historycznych. Podczas spotkania autorskiego powiedziała, że materiały do napisania "Igrając z ogniem" zbierała dwa lata. I to zdecydowanie widać.

Co można znaleźć w książce? Miłość, wojnę, śmierć, walkę o przetrwanie, walkę o prawdę, próbę ratowania rodziny, chorobę i muzykę - dużo muzyki, o której Tess pisze tak sugestywnie, że niemalże słyszałam każdy dźwięk wygrywany przez Lorenzo. Całość jest spójna, nie ma dłużyzn i zbędnych fragmentów. Uroku dodają też przewijające się piękne, weneckie uliczki, mosty i stare antykwariaty, które kryją liczne tajemnice.

Bardzo polecam każdemu, kto jeszcze nie czytał, a jeszcze bardziej polecam całą twórczość Tess (może tylko troszkę mniej jej romanse z kryminałem w tle). To wspaniała autorka, która potrafi wzbudzić w czytelniku cały wachlarz różnych emocji.

2 komentarze:

  1. Wspaniała powieść pełna muzyki i historii. Powieść dzięki której pokochałem Tess. Poleć wszystkim :-)

    OdpowiedzUsuń