Nie ma w mojej biblioteczce grubasów z prawdziwego zdarzenia - np. takich 1500 stron. Nie przepadam za opasłymi tomiszczami. Po pierwsze dlatego, że bardzo niewygodnie się je czyta. Jestem miłośniczką czytania w wannie, w łóżku, w pozycjach mocno pokręconych. Niestety nie sprzyjają one ciężkim, grubym, wielostronicowym książkom. Po drugie dlatego, że przeważnie nie mam możliwości czytać dwa czy trzy dni z rzędu po kilka godzin. Dom, dzieci, zajęcia dodatkowe... i czasu na czytanie jest, ile jest. Niestety nie mam jakiejś wybitnej pamięci, ani też nie potrafię się wciągnąć w lekturę, którą czytam przez miesiąc - codziennie po kilkanaście kartek. Z tego powodu bardzo nieśmiało podchodzę do powieści, które mają więcej niż 400 stron. Jednak są takie książki, które mimo swoich rozmiarów... są w biblioteczce i zajmują w niej bardzo ważne miejsce. Część przeczytana, część do przeczytania.... i jeszcze kilka w planach zakupowych.
1) Moja ukochana Osiecka. Agnieszka pisała dużo, więc i książki mają dość pokaźną objętość. Tutaj niestety sporo braków. Z serii "Dzienniki" brakuje mi 3!! tomów (kiedy ja to zaniedbałam?), a z czarnej serii wydającej jej twórczość też jeszcze nie wszystko stoi na półce...
"Dzienniki 1945-1950" - 496 stron
"Dzienniki 1951" - 544 strony
"Jabłonie" i "Do dna" - 576 stron i 488 stron
"Biała bluzka. Najpiękniejsze opowiadania" - 464 stron
"Nowa miłość. Wiersze prawie wszystkie" - 696 stron
Dużo czytania!
2) Stieg Larsson to był hit. Był taki moment, że każdy czytał, każdy o tych książkach mówił i ogólnie panował wielki szał. Dostałam na urodziny, wpadłam w ten szał... ale przeczytałam tylko dwie części. Potem nieopatrznie (dobra, dobra, specjalnie!) zerknęłam na zakończenie trzeciego tomu... i odechciało mi się czytać. Taka prawda.
"Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" - 634 strony
"Dziewczyna, która igrała z ogniem" - 704 strony
"Zamek z piasku, który runął" - 784 strony
3) Dan Brown stoi sobie na mojej półce w komplecie. Nieprzeczytany tylko "Początek", bo jakoś jeszcze nie było okazji. Przy tym autorze mam mieszane odczucia. Z jednej strony czyta się szybko, łatwo i przyjemnie, a z drugiej strony - zwłaszcza w serii o Robercie Langdonie - irytuje mnie niezniszczalność głównego bohatera, jego inteligencja, spryt i taka.. wręcz nadludzkość. Wiem, wiem, to tylko postać literacka, a z założenia akcja ma być wartka, ale są też jakieś granice realności...
"Początek" - 576 stron
"Inferno" - 592 strony
"Zagubiony symbol" - 624 strony
4) Harry Potter - poszczególne tomy różnią się od siebie ilością stron. Im dalej w las, tym lepiej. Największy potterowy grubas to "Harry Potter i Zakon Feniksa", ale "Harry Potter i Insygnia Śmierci" wcale dużo gorzej na półce nie wygląda. Całość stoi grzecznie i czeka, aż kulturalne dzieciaki dorosną.
"Harry Potter i Czara Ognia" - 766 stron
"Harry Potter i Zakon Feniksa" - 954 strony
"Harry Potter i Książę Półkrwi" - 702 strony
"Harry Potter i Insygnia Śmierci" - 782 strony
I to w zasadzie tyle. W mojej drugiej biblioteczce (rodzinnej) pałęta się na pewno więcej grubasków. Jednak są one 80 kilometrów ode mnie. Za to przy mnie jest jeszcze kilka książek naukowych - teraz już bez znaczenia, ale w swoim czasie spędziłam z nimi wiele fascynujących godzin. Ot taka ciekawostka.
O grubasach w biblioteczkach pozostałych Śląskich Blogerów Książkowych można poczytać tutaj:
Na opasłe tomiszcza mam swój sposób - czytnik ebookow. Bo też nie lubię czytać książek tak wielkich, że czytanie jest po prostu niewygodne. Za to niektóre z tych obszernych historii chętnie poznam...
OdpowiedzUsuńTak, czytnik to jest cudowne urządzenie. Zdecydowanie najlepiej wydane pieniądze :) A odkąd jest legimi dla Kindle'a to już w ogóle!
UsuńU mnie wygrywa "NA południe od Brazos" - gigant :D
OdpowiedzUsuńOj nie znam :)
UsuńOj, poznaj, bo warto!
UsuńTeż mam Larssona, kupiłam trzy tomy, przeczytałam jeden do tej pory xD
OdpowiedzUsuńA niedawno ta trylogia wyszła w pięknej twardej oprawie <3
Pozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Może kiedyś wrócę do tych książek. Te dwa tomy bardzo mi się podobały, jednak... zakończenie całości mnie zniechęciło :)
UsuńNie czytałam niczego z Twoich grubasów. U mnie na półce czeka "Małe życie" i "Kochanice króla". Jakoś ciężko mi się zabrać za te książki.
OdpowiedzUsuńKiedyś kupię sobie "Małe życie", ale jeszcze jest o nim za głośno :)
Usuń