Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 416
Dostałam na urodziny i tak sobie leżała. I leżała, i leżała. Przeczekała powrót do pracy, wyrżnięcie kilku mleczaków, trzy choroby i dwa urlopy. I w końcu stwierdziłam, że ja chcę już i teraz, bo nowe się wydają, wszyscy już czytają, a ja mam zaległości. ZALEGŁOŚCI. No nie może być, więc wzięłam i o jej, jaka to była zacna lektura!
Dwie główne bohaterki to siostry Dżusi i Eleonora Stern - zupełnie do siebie niepodobne zarówno w kwestii wyglądu, jak i charakteru. Jedna barwna jak ptak i energiczna jak dzikie zwierzę, druga szara, niemrawa i poukładana, że aż przeraża czytelnika, że tak można, tak co do minuty, tak codziennie według schematu, tak pedantycznie i inne olaboga. Obie znaczną część życia wychowywane przez ciotkę Klarę, po burzliwym i niekoniecznie szczęśliwym dzieciństwie wkraczają w dorosłość. Dżusi wyfruwa z gniazdka i ucieka przed przeszłością do Opola, gdzie zaczyna w końcu żyć, tak naprawdę żyć. Eleonora zostaje z ciotką i tkwi w dziwnej, momentami mocno patologicznej relacji, pełnej nieopowiedzianych historii i braku zaufania. Kiedy ciotka rusza w podróż, ściąga do domu rodzinnego Dżusi, żeby pomogła Eleonorze, a Dżusi ściąga na całą rodzinę szereg zdarzeń, o których nikomu się nie śniło. I to tylko dlatego, że myli kota z człowiekiem, czy tam człowieka z kotem.
Siostry odkrywają tajemnice z przeszłości, dowiadują się prawdy o sobie, o ciotce, a przede wszystkim o rodzicach. Poznają też tajemniczą panią Matyldę, która czuwa nad ich rodziną od lat, wspólnymi siłami nie znoszą Ramzesa, bo to przez niego, a także już w pojedynkę pałają sympatią o różnym natężeniu do Gerda, który niby przychodzi w sprawach służbowych, ale prywatnie i przyjacielsko zostaje na dłużej. W całą historię zaplątanych jest sporo osób, poczynając od mało ludzkiego jamnika po starą Bimbową, która pamięta i nie zapomniała, a także rodzinę Gerda, która wcale nie jest taka, na jaką wygląda i listonosza, i trzy siostry z wieżyczki. I oczywiście Ramzesa. W sumie tam każdy ma swoje za uszami, skrywa mniejsze lub większe tajemnice, a jak już pojawia się alternatywny czas, w którym można zatonąć, to robi się jeszcze ciekawiej. Od powieści ciężko się oderwać, ale za to łatwo pogubić się w meandrach akcji.
"Toń" można czytać na jednym oddechu, ale można też się nią długo rozkoszować i ja właśnie się rozkoszowałam, chociaż nie do końca z wyboru, raczej z natłoku obowiązków i dzieci. Słuchałam audiobooka, czytałam po nocach na czytniku, a w dzień papierową wersję. I z całą pewnością mogę stwierdzić, że bawiłam się wyśmienicie. Przede wszystkim totalnie odnajduję się w ałtorkowym stylu pisania, w poczuciu humoru, które przemyca między słowami. Bawią mnie jej książki i relaksują. Poza tym w tej powieści jest takie bogactwo genialnych postaci, że sama nie wiem, która jest moją ulubioną! Przez chwilę myślałam, że Eleonora z tym swoim porządkiem i działaniem według zegarka, ale im dalej w tekst, tym bardziej mnie przerażała. No przecież nie mogę najbardziej lubić kogoś, kto maniakalnie sprząta, nie spóźnia się do pracy i nie bierze wolnego, bo tak. Dżusi to kolejna perełka - energetyczna, słoneczna, przebojowa. I zaklnie sobie, i głupot narobi, i bez pomyślunku zadziała. A do tego ma tak uroczego Karolka, że już za samego Karolka można ją polubić. Ciotka też niczego sobie, zwłaszcza że od początku jawi się jako starsza, podniszczona na zdrowiu, z lumbago przecież! A potem okazuje się, że to rówieśniczka moja. Co nie zmienia faktu, że jej skomplikowana psychika, traumatyczne dzieciństwo i nieciekawe wspomnienia czynią z niej postać tragiczną, którą chce się przytulić.
Nie jest to taka typowa powieść fantasy ani nie jest to zwykła obyczajówka. Domieszka komedii, tragedii, kryminału dodaje smaczku, a czytelnik tak brnie przez kolejne wydarzenia i nagle zaskakuje go postać mordercy, scena akcji, bijatyka, wyprawa do Breslau. Strzygoń. Mojra, a nawet trzy... I tonie w tej lekturze i oderwać się nie może. Czytajcie!
Za egzemplarz dziękuję mojej Madzi, która sprezentowała mi go na urodziny i osobiście zatroszczyła się o piękną dedykację!
Marta Kisiel to jedna z moim ulubionych autorek ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, moich też ;)
UsuńJeszcze nic nie czytałam tej autorki. Ciekawa jestem tej mieszkanki gatunkowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😀
Polecam, najlepiej zacząć od "Dożywocia" ;)
UsuńJa niestety nie znam jeszcze autorki, ale zaciekawiłaś mnie tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Świetny humor, fantastyczne postaci ;)
UsuńCiekawa mieszanka gatunku, lubię takie miksy. :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńNa razie mam zapełnioną listę książek do przeczytania, ale za jakiś czas mogę poszukiwać takich klimatów. :)
UsuńNastęnym razem zapytam o nia w bibliotece, bo to chyba moje klimaty!
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie polecam :)
UsuńA ja zazyczylam sobie te ksiazke na swieta i nie moge sie doczekać, az bede mogla ja przeczytac :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, jak Twoje wrażenia!
UsuńEch, wiedziałam, że o jakiejś książce zapomniałam, tworząc świąteczną listę :D Nie czytałam jeszcze nic Marty Kisiel, a ostatnio mam wrażenie, że wyskakuje na mnie nawet z lodówki, więc chyba w końcu sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńAż dziw bierze, że jeszcze nic tej autorki nie czytałam, bo ta pozycja zapowiada się wyśmienicie.
OdpowiedzUsuńJak przyjemnie się czytało Twoją recenzję ! Kocham 'Ton" i czekam na kolejną część,
OdpowiedzUsuń