Agnieszka pisała wiersze, teksty piosenek, opowiadania, sztuki teatralne. W gąszczu jej twórczości możemy odnaleźć też liczne recenzje filmowe. Pojawiały się one w "Sztandarze młodych" i w tygodniku "Film". Książka ta stanowi zbiór kilkudziesięciu takich tekstów, a także licznych plakatów filmowych.Wszystko dotyczy produkcji starych, albo bardzo starych, które powstawały mniej więcej między 1937 a 1960 rokiem. Tak naprawdę dla mnie, czyli osoby, która o filmie ma niewielkie pojęcie, książka ta była wyzwaniem, bowiem głównie dotyczyła ekranizacji, których nie tylko nie widziałam, ale o których też nigdy nie słyszałam. Wachlarz produkcji jak świat szeroki - i włoskie, i jugosłowiańskie, i czeskie, i polskie, a nawet skandynawskie przeplatają się ze sobą tworząc niezwykły obraz tego, czym żyła Agnieszka i czym żyło pokolenie naszych dziadków w latach swojej młodości.
Recenzje Osieckiej są różne - zarówno objętościowo, jak i stylowo i merytorycznie. Czasami napisane jakby 'na kolanie', innym razem dopracowane językowo, z treścią tak interesującą, że chciałoby się z miejsca taki film obejrzeć. Przeważnie nie zdradzają dużo z treści, nie zdradzają zakończenia, a jedynie wzbudzają zainteresowanie czytającego. Nie zawsze są pochlebne, wręcz przeciwnie, Agnieszka wytyka braki i niedostatki, ale nawet w tym, co słabe doszukuje się pozytywnych aspektów. Jej opinia nie jest nachalna, chociaż w wielu wypadkach mocno prowokująca do dyskusji. Na pewno w każdym tekście widać rękę i czuć ducha Osieckiej.
O filmie "Czarownica" z 1956 roku: "Okropna bzdura, na którą i tak wszyscy polecicie i będziecie marznąć, moknąć, kopać, pchać i popychać, byle się tylko dostać, bo występuje w niej sama Marina Vlady. Wnioski ogólne z filmu: grzywki nadal modne, nawet dla czarownic".
Prowokacja ta doczekała się odzewu ze strony czytelników (przytoczone dwa listy do redakcji), co z kolei doprowadziło do ponownego napisania recenzji, tym razem konkretnej, dłuższej i odpierającej wszystkie zarzuty.
Czy warto przeczytać tę książkę? Warto. Chociaż dotyczy ona sfery, o której mam niewielkie pojęcie, czytało mi się ją przyjemnie. Klimat, który budowała w swoich wypowiedziach Osiecka, to klimat, w którym czuję się naprawdę dobrze. Niektóre z tych filmów kiedyś obejrzę i wtedy przeczytam jeszcze raz wybrane recenzje - tylko po to, żeby sprawdzić, czy spojrzałyśmy na daną produkcję w podobny, czy w całkiem odmienny sposób. Polecam tym, którzy interesują się filmem, zwłaszcza wiekowym, a także wielbicielom talentu Agnieszki. Reszcie polecam z mniejszym zapałem, bo wiem, że nie każdego interesuje, co dwudziestoletnia dziewczyna myślała o filmach sprzed 60 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz