czwartek, 6 sierpnia 2015

"Samotność liczb pierwszych" Paolo Giordano

Na początku zaintrygował mnie tytuł. Później zaintrygowała mnie okładka. A na koniec utonęłam w lekturze. Delikatna, subtelna i zachwycająca pozycja o tych, którzy nie pasują do innych.

Alice - mała dziewczynka, którą ojciec zmusza do jazdy na nartach, bo wierzy, że jego córka będzie kiedyś odnosiła sukcesy. Ona jednak nie jest zainteresowana ani sportem, ani zawodami, ani doskonaleniem stylu. Pewnego dnia przytrafia jej się na stoku mały wypadek, który ma poważne skutki i rzutuje na całe dalsze życie niedoszłej narciarki.
Mattia - mały chłopczyk, zdolny, śmiały i odnoszący sukcesy w szkole - jednak zawsze na uboczu, ignorowany przez resztę klasy z powodu niepełnosprawnej siostry bliźniaczki za którą czuje się odpowiedzialny i którą musi się opiekować. Pewnego dnia dostają zaproszenie na urodziny kolegi. Chłopiec boi się, że siostra zepsuje mu całą zabawę, więc zostawia ją w parku, prosi, żeby na niego zaczekała i na urodziny idzie sam. To zdarzenie zmienia całe jego życie.
Drogi Alice i Mattiego krzyżują się, okazuje się, że są do siebie podobni - tak samo samotni, tak samo odsunięci od reszty, tak samo trudno jest im się zaangażować, jak i przyznać, że potrzebują się wzajemnie.

"Liczby pierwsze dzielą się tylko przez 1 i przez siebie. Stoją na swoich miejscach w nieskończonym szeregu liczb naturalnych, ściśnięte, jak wszystkie, między dwiema innymi liczbami, ale mają w sobie coś, co różni je od innych. To liczby podejrzliwe i samotne, i dlatego fascynowały Mattię. Czasami myślał, że znalazły się przypadkiem w tym ciągu, uwięzione jak perełki nawleczone na nitkę. Podejrzewał też, że i one wolałyby nie różnić się od innych, być zwykłymi liczbami, tylko że z jakiegoś powodu nie potrafiły. (...) Na pierwszym roku studiów Mattia dowiedział się, że wśród liczb pierwszych niektóre są jeszcze bardziej szczególne. Matematycy nazywają je liczbami pierwszymi bliźniaczymi. Są to pary liczb pierwszych, które z sobą sąsiadują albo raczej prawie sąsiadują, bo między nimi stoi zawsze liczba parzysta, która nie pozwala im się stykać naprawdę".

Książka, która nie tylko posiada duszę, ale też pobudza duszę czytelnika i sprawia, że człowiek zastanawia się nad swoim życiem, nad życiem tych, którzy krążą dookoła pogrążeni w swojej samotności, niedoskonałości i inności. Książka, która pokazuje, że czasami trzeba zaryzykować, żeby dojść do tego, czego się pragnie, a zarazem, że 'do tanga trzeba dwojga' i jedna osoba nie uciągnie znajomości, przyjaźni, miłości. Książka pokazuje, ale nie nakazuje, podpowiada, ale pozostawia wolny wybór delikatnie tylko nakreślając możliwe opcje. Słodko-gorzkie zakończenie sprawiło, że najpierw uśmiechnęłam się do siebie, a następnie rozczuliłam się nad losem głównych bohaterów.

Zakochałam się w każdej jednej stronie tej powieści, w każdym jednym zdaniu, w każdym jednym przekazie. Rozmyślałam, analizowałam, rozkoszowałam się, uśmiechałam się i biadoliłam nad poczynaniami Alice i Mattiego. Polecam z całego serca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz