środa, 22 kwietnia 2015

"Polichromia" Joanna Jodełka

"Polichromia" to debiutancka powieść Joanny Jodełki, za którą autorka dostała Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej polskiej powieści sensacyjnej w 2009 roku. Do jej przeczytania zachęcił mnie opis z okładki. Lubię poznawać nowych autorów, więc i tym razem dałam szansę.

Głównym bohaterem powieści jest Maciej Bartol, komisarz poznańskiej policji ze skomplikowanym życiem osobistym. Ostatnio mam szczęście do tego typu postaci, jak na złość w sumie, bo życie prywatne policjantów w powieściach kryminalnych tak na prawdę ni mnie parzy, ni ziębi. Zdecydowanie wolę skoncentrowanie na sprawie, śledztwie, podejrzanych niż rozważania o nieszczęśliwych miłościach, użalania nad sobą czy opisy kłopotów z matką, babcią i córką. W przypadku "Polichromii" jestem rozbita - z jednej strony i tu było o życiu Macieja zdecydowanie za dużo, a z drugiej strony, gdyby nie było, to zostałaby pominięta jedna z najlepszych postaci, czyli jego matka Daniela. I to też nie znaczy, że w książce została zaniedbana sprawa kryminalna. Było morderstwo, a nawet dwa i było śledztwo, które prowadziło do wielu pozornie niezwiązanych ze sobą osób. Obie ofiary połączyły za to znalezione przy nich sentencje łacińskie i to, że ich ciała ułożone były w dziwnych, teatralnych wręcz pozach. W rozwiązanie sprawy Maciej zaangażował znajomą matki - Magdę - tłumaczkę, znawczynię łaciny, symboliki i sztuki, która wyszukiwała powiązania między ofiarami i próbowała znaleźć znaczenie szczegółów, które pozornie były mało istotne.

Książka nie porwała mnie od pierwszej strony. Przez początek brnęłam bez większego zaangażowania. Dopiero II i III część podobały mi się naprawdę i przekonały mnie, że warto było poświęcić czas na tę lekturę. Dużym plusem książki są nawiązania do starożytnej kultury, filologii klasycznej i sztuki - ze szczególnym uwzględnieniem tytułowej polichromii. Autorka stosuje niecodzienne zabiegi przedstawiania swoich postaci, akcję prowadzi dość leniwie i wplata sporo niepotrzebnych rzeczy, a zarazem w przyzwoity sposób buduje napięcie przy rozwiązywaniu sprawy i zgrabnie łączy wprowadzane postaci i ich historie w całość. Myślę, że niektórych książka może znudzić, innych z pewnością zachwyci. Planuję zapoznać się z pozostałymi pozycjami autorki.

niedziela, 19 kwietnia 2015

"Ciernista róża" Charlotte Link

Moje drugie spotkanie z twórczością Charlotte Link. Miałam mieszane uczucia po jej "Wielbicielu", ale postanowiłam dać drugą szansę i z półki bibliotecznej wyłowiłam "Ciernistą różę". Przeczytałam opis z okładki, zachęcona przeszłam do treści i nagle okazało się, że coś tu nie gra.

Opis, który zaserwowało nam wydawnictwo, nie ma za wiele wspólnego z akcją książki. Przynajmniej przez pierwsze 200 stron. Potem niby zaczyna się wpasowywać w wydarzenia, ale dalej pozostają pewne nieścisłości. I jakkolwiek książka sama w sobie zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, tak opis mnie zniesmaczył i w zasadzie ktoś, kto nastawia się na brutalne morderstwo i powieść kryminalną, będzie bardzo zawiedziony.

Dwie główne bohaterki - Helen i Beatrice, poznajemy, kiedy są w sędziwym wieku i wiodą spokojny żywot na angielskiej wyspie Guernsey. Ich relacja jest skomplikowana - mieszkają razem, a jednak od początku czytelnik nie wyczuwa przywiązania, ani sympatii. Przypadkiem trafia do nich młoda kobieta, Karin, która przybywa załatwić pewną ważną sprawę dla męża, ale w wyniku kilku nieporozumień zostaje bez noclegu. Syn Beatrice oferuje jej miejsce u swojej matki.
Karin jest bardzo specyficzną osobą, ma problemy z opanowaniem lęku, jest wycofana społecznie i nie wierzy w siebie, a jej małżeństwo tylko pogłębia jej kłopoty z samoakceptacją. Kiedy dowiaduje się, że mąż ją zdradza, postanawia odejść od niego i spróbować odnaleźć spokój na wyspie. W związku z tym wsiada w samochód i powraca do starszych pań, stając się powiernicą obu. Szybko uświadamia sobie, że tam jest jej lepiej niż przy mężu, nabiera pewności siebie, nawiązuje nowe znajomości.
Oczywiście oprócz tych trzech pań, w książce pojawia się większa ilość bohaterów - sąsiedzi, znajomi, przyjaciele, ich historie zazębiają się, uzupełniają i ułatwiają poznanie głównych bohaterek.
Dodatkowo miejscami akcja książki przenosi się do przeszłości i wprowadza nas w wojenne perypetie Beatrice, jej tęsknotę za rodziną i to, jak uczyła się żyć pod jednym dachem z Erichem Feldmannem i jego żoną Helen, a także przybliża cały okres, w którym Niemcy podbili wyspę, zajęli ją, a także czas, w którym ponieśli klęskę.

Tak naprawdę "Ciernista róża", to piękna opowieść o tym, jak przeszłość kształtuje naszą przyszłość. Beatrice - mała dziewczynka, która została rozdzielona z rodzicami walczy o wolność, próbuje się odgrodzić od tego, co ją spotkało, ale jak cień podąża za nią Helen, która psuje wszystkie jej plany. W książce autorka pięknie przedstawia relacje między ludźmi - miłość, przyjaźń, przywiązanie, a także żal, niechęć, nawet nienawiść. Nie boi się poruszać wątków trudnych, czy bolesnych. Całość czyta się szybko, akcja wciąga, a cała historia jest przedstawiona zgrabnie i składnie.

Tylko trzeba pamiętać, że nie jest to kryminał. Brutalne morderstwo pojawia się w ostatniej ćwiartce książki, ale dalej nie ma intensywnego śledztwa. Autorka pokazuje relacje międzyludzkie - w obliczu zbrodni i utraty bliskiej osoby.

Dobra, nawet bardzo dobra i godna polecenia powieść obyczajowa.

środa, 8 kwietnia 2015

"Czerwony smok" Thomas Harris

"Czerwony smok" jest moim pierwszym spotkaniem z prozą Thomasa Harrisa i pierwszym kontaktem z osobą szalonego psychiatry psychopaty Hannibala Lectera. Co prawda w książce pojawia się epizodycznie i to nie o niego chodzi, ale jednak odgrywa ważną rolę i daje się poznać, jako postać niezwykle przebiegle odrażająca. Generalnie rzadko sięgam po thrillery psychologiczne, bo to trudna emocjonalnie lektura. Tak było i tym razem.

Główną postacią jest psychopatyczny morderca, Francis Dolarhyde, który w krótkim odstępie czasu zabija dwie rodziny - w sposób bezwzględny, brutalny, okaleczając ciała swoich ofiar kawałkami zbitych luster. Wydaje mu się, że dzięki temu przemienia się w czerwonego smoka. Jest osobą chorą, wyniszczoną, z traumatyczną przeszłością. Pewnego dnia staje na jego drodze pewna niewidoma kobieta...
Tymczasem w śledztwo zostaje zaangażowany Will Graham, profiler FBI, który wsławił się w sprawie Lectera. Początkowo ma on pewne wątpliwości, czy zaangażować się - zwłaszcza przez wzgląd na najbliższych. Dołącza jednak do zespołu i podąża za bezwzględnym zabójcą. Decyduje się na spotkanie z Hannibalem, ponieważ chce skorzystać z jego pomocy...

Książka jest przerażająca i odrażająca. Autor ma niezwykłą zdolność do przedstawiania w obrazowy sposób scenerii zbrodni, a także wydarzeń z dzieciństwa, które odbiły się na dalszym życiu Dolarhyde'a. Morderca jest fantastycznie skonstruowany, na początku jest zagadką, która rozjaśnia się w miarę rozwoju akcji. Śledztwo prowadzone jest w sposób rzeczowy, a smaczku dodają wstawki z psychiatryka, w którym zamknięty jest Lecter. Całość stanowi zgrabnie napisany i wciągający thriller, który warto przeczytać. Autor przypadł mi do gustu i tym chętniej sięgnę po kolejną jego książkę - najbardziej znaną i lubianą, czyli "Milczenie owiec".