Autor: Sabina Waszut
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320
Ja wiem, że jest listopad i jeszcze trochę lektur przede mną, ale właśnie doszłam do wniosku, że była to najlepsza książka, jaką przeczytałam w 2018 i naprawdę trudno będzie to zmienić jakiejś innej powieści.
Nie miałam wielkich oczekiwań co do tej pozycji. W zasadzie zdecydowałam się na nią tylko dlatego, że rzecz się dzieje pod Częstochową (a to moje miasto). Poza tym lubię poznawać twórczość nieznanych mi jeszcze autorów.
Zakochałam się w tej książce od pierwszej strony. Cała historia rozpoczyna się w 1934 roku, kiedy na świat przychodzi Krysia, siódma córka w małżeństwie Jadwigi i Michała. I chociaż dla rodziców powinna stanowić ogromną radość i szczęście, to oni są wyraźnie rozczarowani. Liczyli, że los w końcu obdaruje ich synem. Siódma córka to zły znak, zwłaszcza według wierzeń, w których takie dziecko rodzi się przeklęte i może stać się zmorą, która w nocy dusi swoje ofiary, ściągając na nie choroby i śmierć. Jadzia nie akceptuje swojej tak nieudanej córki. W dzisiejszych realiach mądry mąż odesłałby ją do psychologa, żeby leczyła depresję poporodową, jednak inne czasy, inne okoliczności sprawiły, że mama Krysi została sama ze swoim problemem.
Dalsza historia rozgrywa się w czasach bliższych współczesności. Co prawda małej wsi Dobrej daleko jeszcze do wprowadzenia najnowszych technologii, ale ludzie stają się coraz nowocześniejsi, medycyna idzie do przodu, pojawia się pierwszy motocykl w okolicy. Tylko dlaczego za Krysią ciągnie się tak zła opinia, czemu wciąż sąsiedzi podchodzą do niej z dystansem i prześladują ją na każdym kroku?
Rodzina kocha dziewczynę taką, jaka jest, jednak nie do końca wierzy, że jej los może się odmienić. Jako najmłodsza w rodzinie, sama siebie skazuje na dożywotnią opiekę nad matką i ojcem, a także przejęcie gospodarstwa. Nie wierzy w siebie i we własne zamążpójście, boi się napiętnowania i ogólnie rzecz biorąc wiedzie dość smutne życie. Dodatkowym przekleństwem jest dla Krysi lunatykowanie, które tylko utwierdza ją w przekonaniu, że faktycznie jest wędrującą po nocy zmorą.
Kiedy we wsi pojawia się Jura, bratanek młynarza, życie Krysi zaczyna się zmieniać. Powoli otwiera się na nową znajomość, zaczyna pokazywać swoje lęki i słabości. Do czasu, jak chłopak zaczyna chorować. Wtedy wieś nie ma najmniejszych wątpliwości - to ona, Krysia stoi za wszystkim, co najgorsze.
"Dobra-noc" Sabiny Waszut to wspaniały portret wiejskiej społeczności, w której wiara miesza się z zabobonami, a dobrzy ludzie potrafią uprzykrzyć życie niewinnej istocie na podstawie nieprawdopodobnych wręcz wierzeń. Narodzinom, śmierci, żniwom - niemalże każdej sytuacji towarzyszy szereg zabiegów i rytuałów, których należy skrzętnie przestrzegać. Z jednej strony wieś melduje się co niedzielę w kościele, a z drugiej zachowuje absurdalnie, wierząc w zemstę losu czy też w zemstę Najwyższego.
Jura jest pewnego rodzaju głosem rozsądku. To on próbuje przekonać Krysię, że to wszystko jakieś okropne brednie i jest zwyczajną, piękną i mądrą dziewczyną. To on próbuje dodać jej odwagi, pewności siebie i przebojowości, a całej wsi pokazać, że nic nie robi sobie z ich uprzedzeń.
Poza historią nieszczęśliwej kobiety i zauroczonego w niej chłopca, który walczy z wiatrakami, mamy w tej powieści też odrobinę dramatyzmu, szczyptę grozy i tajemnicy. Krysia przypadkiem odkrywa sekret jednej z rodzin, wplątuje się w rozmowę, która przywołuje mnóstwo złych wspomnień dotyczących tragicznego wydarzenia sprzed lat.
To piękna historia, którą czyta się na jednym oddechu. To pierwsza książka od dawna, którą przeczytałam w tak krótkim czasie, przy której przeoczyłam porę snu i już całkiem zimną wodę w kąpieli. Autorka ma wspaniały, gawędziarski styl, którym opowiada baśń przepełnioną ciepłem, miłością, ale też tajemnicą i grozą. Baśń ta ma swojego Kopciuszka, ma też księcia, liczne podania i wierzenia, starą babę, która pełni kluczową funkcję i przepiękną, sielską scenerię polskiej wsi.
Polecam z całego serducha i cieszę się, że mogłam przeczytać tak cudowną historię. Na pewno do niej powrócę!
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Muza.