wtorek, 8 listopada 2016

"Zanim. Opowieść (o Marii Skłodowskiej), która kończy się tam, gdzie inne się zaczynają" Katarzyna Zyskowska-Ignaciak

Maria Skłodowska była kobietą fascynującą - odważną, wyzwoloną i zdolną. Każdy wie, że dostała dwie Nagrody Nobla, że najważniejsza w jej życiu była nauka, że studiowała na paryskiej uczelni. Autorka książki "Zanim" przybliża to, co działo się z Marią, zanim wyjechała do Francji.

Mania, jako 18-letnia dziewczyna, udaje się do małej wsi Szczuki, gdzie nauczać ma dwie młode damy. Młodsza z nich - Andzia, to dziesięcioletnia dziewczynka, która potrzebuje dobrej nauczycielki. Starsza - Bronia, to zdolna i śliczna panna, której rodzice są zdania, że ma braki w językach obcych. Mania szybko zaprzyjaźnia się ze starszą córką Żórawskich. Są niemal równolatkami i obie marzą o czymś więcej  niż tylko bale i świecenie urodą na salonach. Różnica między dziewczynami jest taka, że papa Skłodowski zachęca swoje córki do nauki. To brak gotówki sprawia, że nie może posłać wszystkich trzech córek na Sorbonę. Ojciec Broni uważa, że kobieta ma znać języki, jeździć konno, haftować i być ozdobą męża. Nie bierze pod uwagę innej przyszłości dla swoich dziewczyn.

Mania na początku nie może odnaleźć się w nowym otoczeniu. Tęskni za domem, za ojcem i rodzeństwem, dodatkowo odstaje od mieszkańców dworku - ma tylko kilka spranych i znoszonych ubrań, krótko obcięte włosy, a w głowie nie bale jej i umizgi, a nauka. Często zarywa noce i wykorzystuje każdą wolną chwilę, aby czytać książki i rozwiązywać zadania z matematyki i fizyki, które przysyła jej ojciec.

Postanawia zostać we dworze na wakacje i  wychodzi z inicjatywą założenia szkółki dla niepiśmiennych dzieci chłopskich. Początkowo spotyka się jej pomysł z krytyką - wszak nauczanie i to w języku polskim jest niedozwolone, ale wkrótce otoczenie zmienia zdanie i razem z Bronią zaczynają lekcje z dziećmi. Uczą alfabetu i podstaw matematyki, każde zajęcia sprawiają im mnóstwo satysfakcji, a zarazem przynoszą trudne chwile, bo dzieci chociaż chętne do nauki, to jednak wyposażone w mało chłonne umysły.

Życie Mani toczy się powoli do czasu, kiedy na wakacje powraca najstarszy syn Żórawskich - Kazimierz. Guwernantka sióstr fascynuje go, dlatego stara się jak najczęściej przebywać w jej obecności i rozmawiać na rozliczne tematy - czasem o życiu, czasem na tematy naukowe. Zaprzyjaźniają się, udają się razem na wycieczkę konną i ich relacja staje się bliższa, poważniejsza. Maria jest przerażona, nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby się zakochać. Kazik też broni się przed tym uczuciem, ale to on pierwszy zdobywa się na to, żeby okazać i udowodnić, co czuje.

Trudne czasy dla zakochanych ludzi, którzy pochodzą z różnych sfer. Mania, to biedna dziewczyna, która musi pracować, żeby zapłacić za studia starszej siostry. Kazik, to student, który od rodziców dostał na edukację, który ma zapis opiewający na sporą sumę, a nade wszystko w perspektywie ma też odziedziczenie i przejęcie gospodarstwa. Dwa światy i jedno uczucie i jak tu poradzić sobie z taką sytuacją?

Maria Skłodowska przedstawiona została jako silna i niezależna kobieta z zasadami. Na tyle ufna, żeby poddać się uczuciu, na tyle zawzięta, żeby walczyć o siebie i swoje ideały. Do tego całkowicie oddana ojcu, rodzeństwu - w końcu zdecydowała się na podjęcie pracy, żeby opłacić studia i to nie swoje, a swojej siostry. To spokojna i delikatna dziewczyna, która zamyka się w swoim świecie - pełnym wzorów i zadań matematycznych. Tak bardzo różni się od dziewczyn, które poznała na wsi. A panny te nie ufają jej, bo chociaż wygląda jak szara myszka, do przewyższa je wszystkie wiedzą i intelektem. Za to łatwo zyskuje sympatię w męskim gronie - co prawda niektórzy traktują ją z wyższością i nie wierzą, że kobieta może tyle, albo i więcej niż mężczyzna, ale pozostali szanują ją i podziwiają.

W książce pokazane są czasy, w których to rodzice decydują o przyszłości swoich dzieci. Zamknięci w hermetycznym środowisku przejmują się głównie opinią, którą inni wyrabiają sobie na ich temat. Nie dopuszczają skandali i mezaliansów. Chociaż takie rzeczy się dzieją, to robią wszystko, żeby zamieść pod dywan, a w oczach otoczenia dalej pozostawać nieskazitelnie czystym i prawym. Poza tym autorka dość wyraźnie ukazuje rolę kobiety. Ma być żoną i matką otoczoną wianuszkiem dzieci. Może mieć migreny i humory, ale nie powinna odzywać się w sprawach ważnych i ważniejszych. Organizacja bali i zniewalanie urodą to podstawowe zadania pani domu, bo nawet do dzieci posiada odpowiednie opiekunki.

W zasadzie to, jak potoczyły się losy Mani i Kazika nie jest dla nikogo tajemnicą. Jednak cała książka jest  tak fantastycznie napisana, że te kilka lat z życia Skłodowskiej poznaje się z prawdziwą przyjemnością. Całość oparta została na faktach, ale też sama autorka podkreśla, że nie należy powieści rozpatrywać w kategoriach biografii, a jedynie jako swobodną kreację artystyczną. Zachwycają opisy - zarówno przyrody, jak i dworu, jak również to, jak zostali stworzeni bohaterowie. Wyraziste postaci to niewątpliwy atut książki, a wśród nich najważniejsza Maria Skłodowska, na której przeżycia, emocje i myśli autorka przeznaczyła sporo miejsca.

Bardzo polecam!

sobota, 5 listopada 2016

"Prawdziwa historia" Delphine de Vigan

Są takie książki, które od początku wzbudzają w czytelniku niepokój. Nie wiem, czy to kwestia akcji, czy kreowania bohaterów, ale z każdą stroną ten niepokój narasta. "Prawdziwa historia" Delphine de Vigan, to właśnie jedna z takich powieści. Trudno było mi się od niej oderwać, trudno było mi w trakcie lektury pozbyć się wrażenia, że ta cała historia może się bardzo źle skończyć.

Delphine, główna bohaterka, jest pisarką, która wydała niedawno książkę. Bywa na wieczorkach autorskich, rozdaje autografy, rozmawia z czytelnikami, którzy mają liczne pytania - w końcu wydana książka, oparta na życiu, chorobie i śmierci jej matki, stała się bestsellerem. Po jednym ze spotkań spotyka L. - kobietę, w której odnajduje bratnią duszę. Stają się sobie coraz bliższe, spotykają się na kolacjach, odwiedzają się. Bardzo szybko ich relacja przeradza się w coś zdecydowanie poważniejszego, zaprzyjaźniają się ze sobą. Kiedy L. traci mieszkanie, wprowadza się na jakiś czas do Delphine. I wtedy już całkowicie opanowuje jej życie - wykorzystując chwilę słabości pisarki, jej niemoc twórczą, i lęk przed pisaniem, przejmuje korespondencję i pomaga w tworzeniu tekstów. Staje się tą, która dyktuje warunki, która swoim zachowaniem osiąga wszystko, czego pragnie, a kiedy coś idzie nie po jej myśli, to wzbudza wyrzuty sumienia - chociaż tak naprawdę nie ma ku temu podstaw.

"Pozornie wspierała mnie, podtrzymywała, chroniła. W rzeczywistości jednak pochłaniała moją energię. Przechwytywała moje tętno, ciśnienie i to upodobanie do fantazji, którego przecież nigdy mi nie brakowało."

Książka jest opowieścią o toksycznej relacji, z której ciężko się uwolnić. Od początku wzbudza nieufność to, że L. nikt z otoczenia Delphine nie poznał - ani dzieci, ani partner, ani narzeczony nie wiedzieli, że ktoś taki istnieje, a przez dłuższy czas nawet mieszka w domu pisarki. L. jest postacią bezwzględną i przebiegłą, potrafi uśpić czujność przyjaciółki, a kiedy tamta orientuje się, że coś jest bardzo nie w porządku, jest już za późno, bo dużo zła zdążyło się wydarzyć. Delphine przedstawiona została, jako jednostka słaba, która nie radzi sobie z emocjami, z popularnością, którą zyskała po wydaniu ostatniej powieści. Dodatkowo wie, że komuś się ta książka bardzo nie spodobała, że przysporzyła sobie wrogów - dostaje anonimy pełne goryczy i gróźb. I to właśnie jest teren dla nowej znajomej, która pocieszając i wspierając, tak naprawdę pogłębia stany lękowe i obniża poczucia wartości. 

Autorka powieści ładnie buduje napięcie, a także wspaniale kreuje bohaterki, ich relacje. Ciekawym zabiegiem jest niejednoznaczne zakończenie, które pozostawia czytelnikowi możliwość dopowiedzenia dalszych losów tych dwóch bohaterek. Już dawno nie czytałam tak dobrej książki, której akcja wzbudzałaby we mnie tyle skrajnych emocji. Zdecydowanie polecam!