środa, 25 października 2017

"Taniec z motylami" Anna Wysocka–Kalkowska

Tytuł: Taniec z motylami
Autor: Anna Wysocka-Kalkowska
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 237

"Kiedy zamykam oczy, wyobrażam sobie łąkę pełną kwiatów i motyli. Wbiegam na nią bosymi stopami i tańczę, jestem młoda i pełna sił... A potem widzę siebie nieco starszą i starszą, ale wciąż tak samo szczęśliwą, tak samo świeżą jak skrzydła motyla, ale kiedy otwieram oczy, motyle znikają i znowu jestem sama. Piękne, wartościowe życie jest jak taniec z motylami... Chciałabym, by moje znów takie było".

Zuza jest 38-letnią kobietą, która mieszka w Toruniu. Maluje na rynku portrety, przyjaźni się z Grzegorzem i wiedzie nudne, szare życie. Bez celu. Bez ambicji. I bez głębszego sensu. W Pradze zostawiła swoją przeszłość - uciekła, kiedy spotkał ją ogromny zawód miłosny. Porzuciła ciotkę, przyjaciół i to, co naprawdę kochała, a w Polsce postanowiła zacząć wszystko od początku. Po tych wszystkich latach nie czuje się spełniona. Maluje bez przekonania kolejne twarze, a rutyna dominuje w jej życiu. Wszystko odmienia spotkanie przy kawie ze stałą klientką, która namawia na powrót do przeszłości, a przynajmniej na odwiedziny u ciotki, która wychowała Zuzę po śmierci rodziców. Nie jest to łatwa decyzja, ponieważ od dawna nie była w Pradze, ale stawia wszystko na jedną kartę... i jedzie. Wydaje się, że ciotka jest w doskonałej formie, zabiera Zuzkę na zakupy, na kawę i miło spędzają czas. Życie bywa jednak okrutne i dziewczyna nie cieszy się długo z powrotu w rodzinne strony. Los zabiera jej jedyną tak bliską osobę, a tym samym całkowicie odmienia jej życie. Ciocia Rose, znana aktorka, pozostawia bowiem zapis w testamencie, jakiego się zupełnie nikt nie spodziewał. Komplikuje nim życie dziewczyny, jej przyjaciela - zmuszając ich, chociażby do przeprowadzki do Pragi.

Od tego momentu akcja pędzi jak szalona, a życie Zuzanny i Grzegorza zmienia się z minuty na minutę.  To, co wydawało się pewne i stałe, zostaje zburzone jednym listem. A młodzi muszą się zmierzyć nie tylko z rodzinnymi problemami i zagadkami, ale też z wyzwaniem zawodowym, jakie pozostawiła im ciotka. Prowadzenie szkoły, zatrudnianie nauczycieli, przygotowywanie musicalu na cześć Rose zajmują Zuzę i nie pozwalają jej przeżyć żałoby. Ani przemyśleć wszystkiego, co ostatnio się wydarzyło i czego się dowiedziała.

Miłość? Pojawia się i miłość - zaskakująco i w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Sukces? Czy w ogóle jest możliwe, żeby sukces odniósł ktoś, kto przychodzi z ulicy i zajmuje kierownicze stanowisko - i to w dziedzinie, na której się totalnie nie zna? Podróże? Jest i podróż - w samo serce Afryki...

Nie jest to książka, przy której można się nudzić. Sytuacja bohaterów zmienia się błyskawicznie, kłopoty nawarstwiają się, ale też szczęście dosięga tych, którym powinno być pisane. Autorka pisze świetnie - bez dłużyzn i niepotrzebnych opisów. Emocje są wyważone - a jest ich cała gama - od rozpaczy po euforię. I tak naprawdę jedyne, czego mogę się przyczepić, to nierealność całej historii. Nie wiem, czy możliwe jest tyle zbiegów okoliczności w tak krótkim czasie ani tym bardziej czy z taką łatwością można osiągnąć coś, co wydaje się być poza naszym zasięgiem. Wszystkie możliwe nieszczęścia spadają na bohaterów z taką samą łatwością i częstotliwością, jak wielkie radości. Nie przeszkadza to jednak w ogólnym odbiorze książki - nie traktuję jej bowiem jak kolejnej, przewidywalnej powieści obyczajowej. Dla mnie ta pozycja to bardziej próba (udana!) ukazania tego, czym jest miłość, tęsknota, wybaczenie, walka o marzenia i o wartościowe życie - pełne motyli.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.

 Zdjęcie z oficjalnej strony Wydawnictwa Psychoskok.

środa, 11 października 2017

"Świnia ryje w sieci" PigOut

Tytuł: Świnia ryje w sieci
Autor: PigOut
Wydawnictwo: Edipresse
Liczba stron: 254

Uwielbiam blogi. Są takie, które czytuję na poprawę humoru i takie, na których szukam inspiracji - chociażby czytelniczych. I taką książkę, która utrzymana jest w konwencji bloga właśnie, czytało mi się wyśmienicie!

Książka "Świnia ryje w sieci" jest przede wszystkim świetną rozrywką. Błyskotliwe, zabawne teksty i zdrowe podejście do życia, to chyba największe plusy tej lektury. Autor, tajemniczy PigOut, nie oszczędza nikogo - obrywa się rodakom, celebrytom, ale i dla siebie nie ma litości.

Całość podzielona jest na cztery części. W pierwszej z nich opisuje życie takim, jakie jest. Ironizuje i wskazuje na największe polskie absurdy. Ot, chociażby szał na promocję w dyskontach spożywczych czy nagminne branie udziału w dziwnych akcjach na Facebooku. Kto przy zdrowych zmysłach rozdaje za darmo iphony, tablety i samochody? Ano nikt. A kto się na takie akcje nabiera? Ano połowa znajomych każdego z użytkowników. PigOut zagłębia się w temat kina, literatury, muzyki. Dotyka motywów bardzo kontrowersyjnych, o których się zwykło dużo mówić. I tym samym mamy tekst o "50ciu twarzach Greya" i polskiej muzyce pop. Wydarzenia ogólnopolskie? Nie mogło ich zabraknąć! Jak wesprzeć WOŚP, kiedy się chce wesprzeć WOŚP, ale w zasadzie się nie powinno. Czym są  Światowe Dni Młodzieży i jak się na nich odnaleźć. A także miłość Polaków do kolejek - miłość, którą trudno pojąć - zwłaszcza w obliczu komputeryzacji wszystkich urzędów. Dobre teksty, które pełne są inteligentnych uwag i trafnych wniosków. Szukacie porad? Nie ma sprawy, są i porady: jak przetrwać sylwestra, jak przetrwać walentynki i jak przetrwać dzień singla.

Druga część, czyli "Świnia na czerwonym dywanie" dotyczy przede wszystkim ludzi sławnych, wręcz światowych. Co najbardziej urzeka? Tekst o tym, czy pani Prezydentowej należy się wypłata, a także wnioski wyciągnięte z wieczoru sylwestrowego spędzonego przed telewizorem.

Dalej jest tylko zabawniej, bo PigOut zaczyna pisać o sobie i o swoich przygodach. O tym, jak się czuje w sklepach z męską odzieżą, o dotrzymywaniu postanowień noworocznych i o swoich doświadczeniach na siłowni.

"Nic mnie tak nie unieszczęśliwia, jak wizyta na siłce. Niektórzy twierdzą, że po  ciężkim dniu nie ma nic lepszego niż pięciokilometrowa przebieżka na bieżni, że niby wtedy endorfiny się uwalniają i w ogóle w organizmie schodzi większa magia niż w Hogwarcie. Bullshit. Osobiście uważam, że podwójny kebab na cienkim i zimny browarek sprawdzają się lepiej."  

Ostatni rozdział "Świnia w podróży" to zbiór zabawnych historii, których akcja dzieje się za granicą i instrukcja, jak urwać się z domu, pozostawiając swoją kobietę przekonaną, że to ona nas na tę wyprawę namówiła. Cudne!

Teksty krótkie i na temat - felietony pisane pół żartem, pół serio. Przepełnione ironią, ale też samym życiem - takim, jakie właśnie jest. Już dawno tak dobrze nie bawiłam się przy żadnej książce. Jestem zauroczona stylem pisania, inteligencją i poczuciem humoru autora. Książka pozwoliła mi odprężyć się, nie dała rady mnie znudzić czy zniechęcić. Czyta się ją szybko (za szybko!) i z uśmiechem na twarzy. I tylko przerażające jest, ile w niej prawdy, ile trafnych spostrzeżeń i świetnych podsumowań ludzkich zachowań.

Polecam. I to każdemu bez wyjątku.



Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Edipresse.

niedziela, 8 października 2017

"Zacisze" Katarzyna Redmerska

Tytuł: Zacisze
Autor: Katarzyna Redmerska
Wydawnictwo: Axis Mundi
Liczba stron: 389

Dawno nie czytałam książki tak subtelnej. Czy jest to typowa obyczajówka? Jest. Czy jest w niej dużo miłości i dużo wątpliwości? Jest. A czy można się w niej zaczytać? Można.

Julia jest artystką, która zajmuje się renowacją antyków. Ma męża, którego bardzo kocha i najbardziej na świecie pragnie dziecka. Spełnia się w swojej pracy, ale nie potrafi funkcjonować między ludźmi. Jest osaczona przez małżonka, któremu się całkiem podporządkowała i przez matkę, która kontroluje ją na każdym kroku.

Pewnego dnia dostaje telefon, że zmarła jej niedoszła teściowa. Chce jechać na pogrzeb, chociaż wie, że wiąże się to ze spotkaniem byłego narzeczonego. Oczywiście matka postanawia się wtrącić, jedzie z nią i nie dopuszcza nawet do rozmowy z jej eks. Nie może jednak przewidzieć, że młodzi i tak się spotkają, żeby porozmawiać i wrócić do przeszłości.

Tak naprawdę odnowienia tej znajomości boi się nie tylko Piotr -  mąż Julki, ale też jej rodzicie. Okazuje się, że w przeszłości przyczynili się do rozstania dziewczyny z jej pierwszą miłością - Marcinem. I to przyczynili się w sposób okrutny i bezwzględny, więc drżą na samą myśl, że tamte wydarzenia mogą dotrzeć do Julii.

Powieść "Zacisze" od początku czyta się wyśmienicie. Dalej troszkę zgrzyta. Miałam takie wrażenie, jakby od połowy pisał ktoś inny.  Akcja przyspiesza, bohaterowie robią się bardziej emocjonalni, ale niekoniecznie w pozytywnym sensie. Poza tym Julia nie potrafi odnaleźć się w swojej nowej rzeczywistości i zwyczajnie zachowuje się dziwnie. Irracjonalnie. Zbyt łagodnie. Tak jakby odkrycie prawdy niczego jej nie nauczyło. Jej rodzina też nie widzi problemu w tym, jak skomplikowała dziewczynie życie. I to właśnie uderzyło  mnie najbardziej - ich przekonanie, że na pewno postąpili słusznie. I jej rozmemłanie, które każe sądzić, że ona potrzebuje takiego sterowania sobą i jej życiem, że nie potrafi bez tego funkcjonować.

Julia niby dużo mówi o tym, że odcina pępowinę, że ma dość robienia wszystkiego pod dyktando... a i tak dalej robi wszystko, czego oczekują od niej inni. Mąż i rodzice wymuszają na niej pewne zachowania niemalże do końca powieści. I to właśnie jest najbardziej irytujące - muszą postawić na swoim. A Julia? Julia dużo mówi i przeżywa, a potem robi się potulna jak baranek. 

"Zacisze" czyta się szybko. Pomijając odrobinę irytującą akcję (przynajmniej w drugiej połowie książki), to jest naprawdę przyjemna powieść pełna cudownych opisów górskich i leśnych krajobrazów, a także ciekawych postaci, które dodają niesamowitego uroku. Taką bohaterką jest Ola - córka Piotra z pierwszego małżeństwa, która jest słodką, ale też rozsądną dziewczyną. Uwielbia Julię i traktuje ją jak starszą siostrę. Drugim bohaterem, który bardzo przypadł mi do gustu, jest Edmund Drążel -  hrabia, który przy fachowej pomocy Julii odnawia rodzinne włości i próbuje przywrócić im dawną świetność.

Książkę polecam każdemu miłośnikowi powieści obyczajowych. Dobra lektura na długie, jesienne wieczory. I chociaż mnie zachowanie bohaterów irytowało, to z przyjemnością spędziłam z nimi czas.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Axis Mundi.

poniedziałek, 2 października 2017

"Nić Ariadny" Lidia Tasarz

Tytuł: Nić Ariadny
Autor: Lidia Tasarz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Liczba stron: 275

Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której budzę się... i nie wiem, kim jestem.  Nie wiem, jak się nazywam, czym się zajmuję i czemu leżę w szpitalu. W takim położeniu znajduje się główna bohaterka - Monika. Nie potrafi przypomnieć sobie nic ze swojego życia. Wie, jak nazywają się poszczególne przedmioty, intuicyjnie obsługuje sprzęty elektroniczne... tylko o sobie nie wie kompletnie nic.

Kiedy wychodzi ze szpitala, jest przerażona. Konrad - policjant, który zajmuje się jej sprawą, odwozi ją do mieszkania. Okazuje się, że ma kota, ale też musi mieć jakąś mroczną przeszłość, bo to, co znajduje za ścianą jednego z pomieszczeń, wprawia Monikę w osłupienie. Broń? Peruki? Monitoring? Zadaje sobie pytania - kim jest, czemu nikt jej nie szuka i czy stoi po właściwej stronie prawa. Boi się, że może być kimś złym.

Zgłębiając tajniki mieszkania i skrytki bankowej dowiaduje się, co się stało z jej rodziną. Spotkany przypadkiem kolega z liceum zwraca się do niej Agata i jeszcze bardziej burzy jej spokój. Teraz już niczego nie jest pewna, przestaje wierzyć nawet w swoje imię wyryte w dowodzie osobistym. Targa nią wiele emocji, niepewność miesza się z przerażeniem, a ona usilnie stara się przypomnieć sobie cokolwiek ze swojego życia.

Nie pomaga jej obstawa - panowie w ciemnych garniturach, sąsiadka, która ma klucze i próbuje się po kryjomu dostać do mieszkania, ani Konrad, na którego natyka się podczas wyjścia do galerii czy zakupów w osiedlowym sklepie. Czuje się zmęczona zaistniałą sytuacją i tak samo mocno dąży do poznania prawdy, jak i boi się odkryć czym się tak naprawdę zajmowała przed wypadkiem, w którym straciła pamięć.

Pierwszym przebłyskiem świadomości są sny. Sny, w których robi niesamowite rzeczy. Które mogą być wskazówką albo zmyłką, ale na pewno poruszają ją i dezorientują. Drugim przebłyskiem jest wspomnienie dworku - wyraźnie zarysowany kształt, wystrój i umiejscowienie. A w międzyczasie na swoim monitoringu widzi groźnie wyglądającą akcję w mieszkaniu obok. Nie wie, co ma o niej myśleć, tym bardziej że na monitorze ukazuje się Konrad...

"Nić Ariadny" to taka książka, którą koniecznie trzeba przeczytać. Jest to świetnie napisana powieść - nie tylko pod względem akcji, ale też pod względem wszystkich psychologicznych zagrywek, które przewijają się na kartach lektury. Główna bohaterka znajduje się w trudnej sytuacji życiowej. Nic o sobie nie wie, nic nie pamięta, a jednocześnie znajduje wycinki z gazet, które mogą dotyczyć jej rodziny. Kiedy znajduje swój pamiętnik, zaczyna lepiej rozumieć całą sytuację, ale i tak boli ją to, że nic nie pamięta. Najbardziej przeraża ją świadomość, że nie wie, kto tak naprawdę jest jej przyjacielem, a kto wrogiem - komu może zaufać, a komu absolutnie ufać nie powinna.

Autorka wprowadza specyficzny klimat - tajemniczość, groza i niepewność przeplatają się ze sobą na kolejnych stronach. Pisze świetnie, więc całość czyta się szybko, sprawnie i z zaciekawieniem. Tak naprawdę książka przerosła moje oczekiwania, a to się często nie zdarza.

Polecam z całego serca każdemu, kto lubi czytać powieści przy których odczuwa irracjonalną niepewność. Nie jest to ani thriller, ani kryminał, ale chwilami konstrukcja książki sprawia, że czyta się ją z zapartym tchem, tak samo jak wyżej wymienione gatunki. Fantastyczna lektura.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.