piątek, 21 czerwca 2019

ŚBKowe sposoby na upały

Marzy mi się, żeby ktoś wynalazł idealny dla mnie sposób na upalne dni. Niestety mój organizm nie toleruje lata. Dzieje się tak poniekąd ze względów zdrowotnych (uwielbiam moją tarczycę i wszelkie panoszące się w moim wnętrzu hormony), więc chociaż tyle, że znam winnych. Nie zmienia to faktu, że wszystkie gorące/upalne dni (plus 25 zwłaszcza) trzeba jakoś przetrwać. I nie jest to łatwe, w okresie wakacyjnym robię się bardzo nerwowa, wiecznie zmęczona i tylko zazdroszczę osobom, którym słońce ładuje akumulatory. Nie znam tego uczucia.

Żeby ułatwić sobie ten trudny czas, sięgam po kilka niezawodnych sposobów - niezawodnych w tym, żeby przynieść chociaż odrobinę ukojenia.

1) Hektolitry wody z cytryną i miętą - woda zawsze gazowana, bo niegazowana mnie nie nawadnia. Znaczy pewnie każdy potrafiłby mi udowodnić, że jednak tak, ale ja czuję jakby jednak nie, więc po co się męczyć. Do tego ograniczam mocno zużycie kawy, bo kawa w upale mi nie smakuje - jedynie jako element pobudzający i rano z przyzwyczajenia pojawia się w moim kubku.

2) Zacienione mieszkanie, wietrzone tylko w określonych godzinach nocnych, wyposażone w wiatrak i klimatyzer, którymi w strategicznych momentach robię sztuczny przeciąg. Bez tego nie wyobrażam sobie funkcjonowania, dopóki nie schłodzę i siebie, i mieszkania, to przeżywam katusze.

3) Wycieczka do domu rodzinnego i leżakowanie pod orzechem. Mamy ogromny orzech - naprawdę ogromny. Daje mnóstwo cienia - stół, krzesła, ławki, plac zabaw dla dzieci, piaskownica, koce, leżaki - wszystko się mieści. Jeśli tylko jedziemy do Częstochowy, to spędzamy pod nim cały dzień - wszystkie posiłki, rozmowy, zabawy z dziećmi. Wspaniałe miejsce. Szkoda tylko, że za daleko, żeby spędzać tam każde popołudnie. Niedługo jednak planujemy powrót na stałe - także po to, żeby życie latem stało się łatwiejsze.



4) Parki, lasy, ogrody botaniczne - wszystko, co jest zacienione i daje ukojenie. Oczywiście w miarę możliwości, bo nie oszukujmy się, codziennie nie ma na to czasu.

5) Filtr 30 i okrycie głowy - jak już muszę maszerować po świecie pozbawionym drzew i cienia, to tylko tak. To nie jest jednostronna niechęć - słońce też mnie nie lubi i wywołuje u mnie reakcje alergiczne, więc strzeżonego... no wiadomo. Po co ryzykować plamy, wysypki i inne przyjemnostki.

6) Kąpiele - w wannie zawsze i wszędzie. Chłodna kąpiel latem działa idealnie. Poza tym uznaję basen kryty i zamoczenie do pasa w morzu. Brzydzą mnie rzeki, jeziora i wszelkie mulaste/trawiaste/pełne mniejszych i większych zwierząt zbiorniki, jakoś totalnie nie potrafię się przełamać. Baseny zewnętrzne też mnie nie bawią.

Dodatkowo moją niechęć do lata wzmaga fakt, że jestem człowiekiem mocno migrenowym. I każde deszcze lub - co gorsza - burze podczas upałów są dla mnie podwójnie nie do zniesienia. A, że i tak źle, i tak niedobrze, to z utęsknieniem czekam na październik, a potem pierwszy śnieg. Tak już mam - co roku!


Jest to post tematyczny, który powstał przy współpracy z grupą Śląskich Blogerów Książkowych.

17 komentarzy:

  1. Woda, woda, woda, spacery o poranku i zmierzchu, tak aby podłapać ciepło i pozytywną energię, ale nie dać się przytłoczyć upałom. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród botaniczny mam blisko siebie, podobnie jak park, ale niestety mało w nich ścieżek osnutych cieniem.

      Usuń
    2. Jak już w parku nie ma cienia, to świat się kończy :)

      Usuń
  2. Ha, jak ja Cię dobrze rozumiem. Nie cierpię upałów, a raczej cierpię w czasie upałów. Moja migrena daje mi popalić, zatoki też (wystarczy klimatyzacja lub wiatrak i już mam kłopoty z katarem). Na dodatek organicznie nie lubię się pocić i bardzo mi to przeszkadza, dlatego też gdy mogę - siedzę w wodzie lub przynajmniej z mokrym ręcznikiem na karku. Co mogę, porządki, papierkowa praca - wykonuję w nocy, bo w dzień nie mam siły. I tak... odliczam dni do jesieni i zimy.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem sama! To bardzo miłe, bo raczej każdy uwielbia lato :)

      Usuń
  3. Osobiście uwielbiam lato i często korzystam z podanych przez Ciebie sposobów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co to za uczucie uwielbiać lato, ale w sumie fajnie, że ktoś tak czuje :)

      Usuń
  4. Również nie należę do fanów wylegiwania się na słońcu. Zawsze szukam cienia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Leniuchowanie w cieniu- to jest to!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże ja też... U nas było zimno, dziś drugi dzień upałów i od razu z grubej rury...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorszy taki skok temperatury. Wtedy mój organizm szaleje najbardziej :)

      Usuń
  7. Jak ja Cię świetnie rozumiem! 25 stopni i więcej to dla mnie istna mordęga, a sytuację pogarsza fakt, że jestem alergikiem na wszystko, co pyli. Przez to od kwietnia/maja zaczynam powolny proces umierania, który kończy się gdzieś w okolicach sierpnia, nie wcześniej. A z alergią jakiekolwiek wyjście do parku czy lasu to tragedia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję bardzo! U mnie alergia tylko na roztocza, więc niezależna od temperatury, ale wiem jak się cierpi przy tych wiosenno-letnich :)

      Usuń
  8. Nie znoszę upałów. Mam bardzo jasna karnację więc u mnie tylko krem z filtrem 50.

    OdpowiedzUsuń
  9. Woda to podstawa, a z cytryną i mięta jest smaczniejsza. Ja sama wypijam jej bardzo dużo - gazowanej albo i nie, zależy jaką mam ochotę. Niestety, na klimę mnie nie stać, mam wentylator. I chociaż mieszkam na wsi, to bardzo mało cienia u nas :(

    OdpowiedzUsuń