Henning Mankell to pisarz ceniony i lubiany. W końcu i ja postanowiłam zapoznać się z jego twórczością. Porwałam z biblioteki pierwszą część przygód Kurta Wallandera i jestem z tego faktu zadowolona.
Główny bohater jest policjantem, któremu posypało się życie prywatnie - żona go zostawiła, nie ma kontaktu z córką, zaniedbuje ojca. Zaczyna prowadzić sprawę brutalnego morderstwa pewnego małżeństwa - mąż ginie na miejscu, żona umiera w szpitalu, a w ostatnich minutach życia wymawia tylko jedno słowo: "zagraniczny". Szwedzka policja z Kurtem na czele próbuje znaleźć winnego tych śmierci. Na jaw wychodzą tajemnice zmarłego mężczyzny, który jak się okazuje, prowadził podwójne życie. W trakcie rozwiązywania sprawy coraz wyraźniej zarysowuje się wątek uchodźców, zwłaszcza, kiedy ginie Somalijczyk, co policjantom tylko dokłada pracy, a mediom daje pretekst do nagonki. Akcja jest żwawa, kolejne wydarzenia wprowadzane są płynnie, a całość domyka zaskakujące w swej prostocie zakończenie.
Kurt Wallander to dość złożona postać - z jednej strony łamiący przepisy twardziel, z drugiej wrażliwy mężczyzna, który tęskni za żoną, troszczy się o córkę i ma wyrzuty sumienia z powodu zaniedbania ojca. W pracy aktywny, chwyta się każdego tropu, nawet poszlakowego, trzyma pieczę nad zespołem policjantów i nawet, kiedy problemy się mnożą, wychodzi cało i z honorem z każdej sytuacji. No dobrze, prawie z każdej. W życiu prywatnym się gubi, ale nie poddaje się, walczy do końca o każdego, na kim mu zależy, a także próbuje odnaleźć swoje szczęście.
Książka napisana naprawdę dobrze. Nie nudzi, nie zniechęca zbędnymi opisami. Akcja wartka, postaci zarysowane w ciekawy sposób. W trakcie czytania nie przytłacza nadmiar wątków obyczajowych. Jest to przyzwoity kryminał policyjny z dobrze prowadzoną sprawą. Pozycja warta polecenia każdemu, kto z Wallanderem jeszcze nie miał do czynienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz